Archiwum październik 2011


paź 10 2011 Zaskakujący bieg życia
Komentarze: 0

Kilka dni mnie nie było.. Ale zdarzyło się wiele. W głowie mam bajzel jakich mało, ale myślę, że z czasem się wszystko jakoś uporządkuje. Po prostu nie wytrzymłam psychicznie. Mieszkanie u kogoś kto jest mi w sumie całkiem obcy, mimo, że naprawdę dla mnie dobry jest niesamowicie dołujące. Człowiek ma wrażenie jakby go ściany chciały ścisnąć, lbo jkby wszyscy słyszeli to, co ma w głowie... Kłócić się nie da bo zaraz wszyscy dookoła wszystko wiedzą, w klitce w której jest człowiek "przetrzymywany" a które podobno nazywa się jego mieszkaniem w momencie pojawia się tłum ludzi i każdy strasznie chce wszystko wyjaśniać, prostować itd... Czym oczywiście wszystko pogarszają. Co mi po tym, że ktoś za mnie zapłaci rachunki i więcej pieniędzy mogę wydać na jedzenie i bieżące wydatki jak mam wrażenie, że wiecznie ktoś sprawdza ile prądu czy wody zużyłam... Ja rozumiem oszczędność i brak kasy bo w życiu się nie jedno przerabiało, ale to to już parnoja.. Najlepiej oczywiście byłoby nie korzystać z prądu i wody wcale... Tyle, że tak się nie da.. W dodatku wychodne - godzin albo czasem nawet pół godziny na dzień... Ludzie, ileż to możn wytrzymać? Wiadomo, mam małe dziecko i kocham je nad życie, ale to nie znaczy, że wszędzie muszę je wlec ze sobą, nie mieć czasu na swoje sprawy i siedzieć w domu jak więzień... Szczęśliwe dziecko to takie które ma szczęśliwą mamę... A szczęśliwa mama to taka, która ma czas żeby o siebie zdbać, wyjść z koleżanką, sama czy z mężem/facetem... Bo bez przesady żeby ktoś kto ma 21 lat był uwiązany do dziecka jak pies do swojej budy, no jeszcze mi brakowało żeby mi ktoś ku**wa suchą karmę w misce na podłodze przede mną stawiał! Będąc w takim miejscu człowiek naprwdę traci zdrowe zmysły, popada w depresję i różne dziwne cuda ma w głowie.. Ba, powiem więcej.. Dopóki kompletnie podporządkowywałam się temu jak wyglądało moje życie wcześniej nikt kompletnie nie zwracał na mnie nawet najmniejszej uwagi... Byłam nijaką dziewczyną która zawsze i wszędzie była widziana z dzieckiem. Któregoś dnia naszło mnie na zmiany - nie wiem skąd się to wzięło.. Poszłam do fryzjera i o dziwo nie miałam wyrzutów sumienia, że wydałam na siebie 20 złotych... Później zaczęłam przywiązywać uwagę do swoich paznokci, zaczęłam się malować, układać sobie włosy, wychodząc zaczęłam staranniej dobierać ciuchy... Kiedy przychodziło moje pół godziny albo godzina wychodziłam chociaż wiedziałam że ledwo wyjdę będzie trzeba wracać.. Wtedy zaczęli na mnie zwracać uwagę faceci. Mąż zrobił się zazdrosny a mnie zaczęło to bawić. W końcu z jakiegoś powodu jest moim mężem... Inni faceci mogli mi nasłodzić aż do mdłości ale mnie to nie ruszało.. Bardziej bawiło... I przyszedł taki dzień, a był to piątek, że nie wytrzymałam tego wszystkiego i wypiłam zbyt dużo... Gdy następnego dnia chciałam żeby mąż został przez jakiś czas z dzieckiem żebym mogła wyjść do koleżanki na babskie ploty zaczęła się wojna w trakcie której było naprawdę ostro.. I takim oto sposobem znalazłam się tutaj gdzie teraz jestem - u rodziców. I jestem w kropce.. W czarnym, martwym punkcie.. Z jednej strony przecież kocham go, jest moim mężem z jakiegoś powodu, prawda? Ale z drugiej strony chcę uciec jak najdalej, ułożyć sobie życie inaczej, po swojemu... Sama albo i nie... Brakuje mi życia w którym mam czas dla siebie... Brakuje mi kontktu z ludźmi, ześwitem zewnętrznym.. Słyszałam, że przecież wychodzę do sklepu i na spacery.. No tak, ale tylko tam.. I wszędzie z dzieckiem.. Czy ja naprawdę nie mogę mieć własnego życia? Nie zasługuję n to, czy jak ? Czuję się okropnie, chyba skorzystam z pomocy psychologa.. Choć chyba wiem co skłoniło mnie do podjęcia tych wszystkich decyzji w ciagu ostatnich kilku dni.. Ale nie mam zamiaru o tym tutaj pisać, bo mógłby to przeczytać ktoś kto nie powinien tego wiedzieć.. W każdym bądź razie przyczyną w żadnym wypadku nie jest absolutnie inny facet. 

lessismore : :
paź 04 2011 Z racji zbliżających się wyborów
Komentarze: 0

Ostatnio wszelkie partie próbują bardzo intensywnie przekonać obywateli naszego kraju, żeby wybrać właśnie ich. Chwilę temu trafiłam na pewien portal w którym komitety wyborcze odpowiadają na pytania zadawane przez nas - zwykłych, szarych ludzi. Z racji tego, że jestem młodą żoną i matką szczególnie zainteresowało mnie jedno pytanie, a mianowicie   http://www.czasdebaty.pl/news-odpowiedzi-komitetow-wyborczych-na-pytanie-dnia-z-22,nId,361129  . Wszyscy oczywiście obiecują, a to e-podręczniki, a to podręczniki za darmo, a to darmowe miejsca w przedszkolach i żłobkach, a to dofinansowania do pierwszych mieszkań itd.. W sumie same pierdoły, którychj i tak nikt nie zrealizuje.. Nie lepiej byłoby obiecać podjazdy dla wózków ułatwiające matkom z dziećmi wjechanie do sklepu z wózkiem? Wiadomo, można wózek zostawić, ale jaki ma sens zabieranie wszystkich tobołów ze sobą? Bo jak się zostawi to cholera wie czy tego nie ukradną? A nie wszystkich stać na to żeby powiedzieć "aaa, kupi się nowe".. Wiadomo, że nie w każdym miejscu się daale przecież tam gdzie można by wybudować takie podjazdy to czemu by z tego nie skorzystać? Poza tym byłaby i druga korzyść - ludzie na wózkach inwalidzkich mogliby takie sprawy jak zakupy załatwiać sami. Kolejna rzecz, która przyniosłaby korzyści co najmniej dwóm grupom społecznym : ujednolicenie taborów komunikacji miejskiej, tak, żeby i kobiety z wózkami i ludzie niepełnosprawni byli w stanie sobie poradzić SAMI. W chwili obecnej jak widzę że autobus do którego muszę wsiąść jest zwykły, wysokopodłogowy z 2 lub 3 schodkami to mam problem - muszę się porządnie zastanowić jakim sposobem się do niego dostać lub z niego wydostać. Nie zawsze jest to łatwe. Ktoś mógłby powiedzieć "no tak, ale przecież chyba można kogoś poprosić żeby pomógł?". Owszem, można, ale nierzadko zdarza się, że w autobusie i na przystanku są same osoby starsze, a wózek jednak waży swoje.. Czasem zdarza się też tak że dookoła jest masa ludzi młodych ale każdy udaje, że nie widzi, nie słyszy.. Autobusy niskopodłogowe przydałyby się wszędzie - nie wierzę, że nie. Kolejna kwestia : PO obiecuje, że "zwiększą ulgę rodzinną na trzecie i kolejne dziecko od 2014 r". A może by tak zwiększyć zasiłki dla rodzin albo przeznaczyć trochę pieniążków, które płyną do kieszeni polityków na pomoc młodym rodzinom, osobom starszym, chorym, bezrobotnym, bezdomnym, czy po prostu potrzebującym ?! Obecnie zasiłek przy zarobkach ok 350 zł na osobę wynosi 68 zł na dziecko DO 5 roku życia. I teraz ledwo starcza mi na 3 tygodnie pieniążków i na co tu wydać te 68 zł? Hmm.. Paczka pampersów, 3 paczki husteczek nawilżonych i po kasie. Albo 10 złoiczków.. Albo 1 ciuszek... Nie komplet. Ciuszek.. Ja wiem, że można kupować tańsze. I kupuję.. Ale i tak to wszystko kosztuje swoje. W każdym razie wróćmy do tematu. PJN proponuje 400 zł miesięcznie na każde dziecko. Ciekawe, tylko skąd wezmą te pieniążki? Bo chyba nie obetną sobie swoich poselskich wypłat? 

Z  resztą poczekajmy, już w niedzielę wybory, mam tylko nadzieję, że tym razem my, jako POLACY wybierzemy dobrze ludzi którzy godnie będą reprezentować nas i nasz kraj.

lessismore : :